W Kościele katolickim 1 listopada obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych. Tego dnia dziękujemy Bogu za dar świętości. Niekiedy uroczystość tę błędnie utożsamia się z Dniem Zadusznym, przypadającym 2 listopada, kiedy wspomina się wszystkich wiernych zmarłych. Kościół stara się wówczas otoczyć modlitwą i wspomóc zmarłych cierpiących w czyśćcu, oczekujących na udział w społeczności zbawionych.
Kasper von Nositz w swej “Księdze gospodarczej Prus Książęcych” wspomina, że w roku 1578 obok zamku myśliwskiego w Olecku znajdował się folwark w budowie. W późniejszym rejestrze budowli i zabytków wschodniopruskich zanotowano, że starosta książęcy Krzysztof Albrecht von Schönaich na miejscu dawnego zameczku myśliwskiego nad Jeziorem Oleckim Wielkim rozpoczął w 1654 roku budowę okazałego zamku. Położony był po drugiej stronie Legi naprzeciw miasta, stanowił wraz ze swymi zabudowaniami gospodarczymi i zamieszkałą tam ludnością tzw. jurydykę, wyłączoną spod kompetencji władz miejskich, nazywaną Wolą.
1 sierpnia 1914 roku wybuchła I wojna światowa. Nie minął jeszcze tydzień, jak rosyjskie wojska w wielu punktach przekroczyły rosyjsko-niemiecką granicę (późniejsza granica polska była jeszcze wtedy rosyjska) i wtargnęły na tereny wokół Olecka i Ełku. Wielu mieszkańców uciekło. Obawiano się przede wszystkim rosyjskich jeźdźców uzbrojonych w lance, którymi byli w większości Kozacy. Ci mali brodaci mężczyźni znakomicie jeździli konno. W pełnym galopie znikali za grzbietem swych koni, wisząc pod ich brzuchem lub z boku a często nawet trzymając się ogonów koni. Kozacy nic nam nie robili, tylko zabierali wszystko, co dało się zjeść.
Minęło prawie czterdzieści lat. Długi czas! Jakże zmienił się świat! Lecz ja nadal miewam ciężkie sny. Nadchodzą mnie znienacka i zawsze śni mi się to samo: napaść z zaskoczenia. Jest wojna, rosyjskie czołgi wkraczają do położonej wśród pagórków wioski (wioskę mojego dzieciństwa otaczały pagórki) i już najwyższy czas, aby ukryć się w ciemnym, gęstym lesie... Najczęściej ogarnia mnie wtedy paraliż i staję się obserwatorem, niezdolnym do jakiegokolwiek ruchu... I przez cały czas mam świadomość niebezpieczeństwa, grożącego moim bliskim i kochanym.
Leśniczówka w Sedrankach - wspomnienia z lat młodzieńczych. Chciałbym przenieść się 60 lat w przeszłość (artykuł pisano w 1982r. - przypis Admin_Olecko.info), do czerwca 1921 roku. W tym czasie nastąpiła nasza wielka przeprowadzka (miałem wówczas 6 lat) z Puszczy Rominckiej do Sedrank. Tam też mój ojciec, który był urzędnikiem leśnym, przejął jako swój rewir pruskie leśnictwo.