Spacerkiem po Olecku

16.05.2008

Gdy przychodzimy na ten świat, wszystko wydaje się nam solidne i stałe. Gdy ma się sześć czy dziesięć lat, czas zdaje się tkwić w miejscu. Wokół nic się nie dzieje. Rodzice nasi są obok i to jest wtedy takie oczywiste. Z biegiem lat zaczynamy zauważać zmiany. W pewnym momencie życia stajemy przed oczywistością: czas nie jest wartością stałą. I wtedy z coraz szerzej otwartymi oczami zauważamy w lustrze, jak rydwan czasu dogania nas, a potem wyprzedza.

Tak myślę, że stabilność czasu w dzieciństwie jest dobrodziejstwem Stwórcy. Wianem, które daje mam wspaniałomyślnie i z miłości. Uczymy się życia powoli i jest to nauka, która trwa ciągle. To tak, jak w refrenie piosenki: że „przychodzimy na ten świat bez wiedzy, a pomrzemy bez rutyny".
I wszystko to, co wyżej, zdaje się zupełnie oczywiste, ale... jakby z rozpędu przytoczę w kontekście tego kilka wypowiedzi, jakie mnie szczerze zdziwiły:
Definicja diety radnego - jest to (według wypowiedzi): „rekompensata za czas stracony w obradach komisji". Tak więc, idąc za sensem stwierdzenia, praca w komisji jest formą zarobkowania, a nie poświęceniem wybranego przez ogół przedstawiciela reprezentującego swych wyborców i broniącego ich interesów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Powoływanie się radnych na wypowiedzi w internecie. Ba, powoływanie się w artykułach gazetowych dokumentujących jakiś artykuł na niesprawdzone wypowiedzi zamieszczone w internecie. Internet to źródło wiedzy, ale i gigantyczny śmietnik, szczególnie wtedy, gdy chodzi o obsmarowanie bliźniego. Bardzo dużo na temat oszustw, krętactw i pomówień oraz konsekwencji dla osób piszących i wykorzystujących tę „wiedzę" mówią artykuły Vadima Makarenki oraz Piotra Miączyńskiego.

Wypowiedź radnego: „życie polega na tym, kto kogo". Nie po to taki radny został wybrany, by preferować podstawowe założenie nazizmu. Podczas dyskusji radnych nad problemem związanym z coraz mniejszą frekwencją na imprezach organizowanych przez dom kultury padła konkluzja - aby frekwencję poprawić, „trzeba zwiększyć pobory pracowników"!!!!!!!!! Większego paradoksu w swoim życiu nie słyszałem. Życie kulturalne zależy od profesjonalizmu i wiedzy ludzi, którzy je organizują. W ogóle nie zależy od pieniędzy na nieprzeznaczonych. Ale szerszy odbiór już od funduszy zależy. Nie są to jednak fundusze na pobory dla organizatorów, ale dla artystów rodzimych i tych z zewnątrz, aby gusta rozwijać. Pieniądze potrzebne są na edukację artystyczną. Nie ma edukacji - nie ma publiczności. Na frekwencję teatralną z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych pracowały takie zespoły, jak „Meluzyna" i Teatr AGT. Teraz, nie oszukujmy się, grup na profesjonalnym poziomie w Olecku nie ma i nie ma też osób, które takie trupy mogłyby prowadzić.
Do kina przychodzi bardzo mało widzów. Dlaczego? Barierą są nie tylko drogie bilety. Barierą jest brak edukacji, powszechne przyzwyczajenie do odtwarzania filmów w domu i szeroki wachlarz rozrywek knajpianych. Brak zaufania do korzystania z kina to także błędne decyzje dotyczące dystrybucji. Chociażby takie, jak zdjęcie premierowego pokazu filmowego na OP-OFie, na który to pokaz wybierało się, według moich szacunków, około 50 osób. Wszystkie te osoby zrezygnowały z wykupienia biletów na inny film.
Że mam rację w tym, co piszę, może świadczyć frekwencja na pokazach teatru ognią jaki organizuje Roman Karsztun. Zawsze bywa na nich co najmniej kilkaset osób. Co prawda nie jest to pokaz, o którym można by powiedzieć intelektualny, ale nikt z obserwujących nie może zarzucić teatrowi ognia braku profesjonalizmu. W naszych czasach zjawisko takie jest cenne i pouczające.
Tak więc tych paradoksów związanych z naszym dojrzewaniem i wiedzą jest bardzo dużo. Na dzisiaj to tyle.

Z poważaniem Bogusław M. Borawski

„TygodniOlecki" nr 17 (537)

Ostatnia aktualizacja: 18 maja 2008 w@m

Drukuj Wydrukuj tę stronę