21.06.2008
Spacerkiem
po Olecku
Choć w tytule mowa jest o pieszym chodzeniu po mieście, to jednak
najczęściej widzę je z okna samochodu. Cóż, gdyby nie ten środek lokomocji,
nie zrealizowałbym wielu swoich pomysłów chodząc po naszym pięknym mieście z
tzw. „człapa". Jadąc samochodem ma się inne problemy od tych, które ma
przechodzień.
Można by rzec, że ma się ich więcej, bo gdy wysiądzie się z auta...
Tak! Problemy pieszych i kierowców są inne. Natomiast filozofia ich jest tak
sprzeczna ze sobą jak systemy „niewolniczy", z naszym „demokratycznym". Choć
nawiasem mówiąc, starożytni Grecy próbowali je łączyć.
Tak więc wracając do problemów, na początek, kierowców... Najważniejszym z
nich jest, gdy już się trochę po mieście pokręcą, zaparkowanie auta. Nasze
miasto jest ciasne, ma kręte i - co najważniejsze - krótkie uliczki. W
miejscach najbardziej potrzebnych w infrastrukturze miejskiej parkingi są
zbyt małe. Najbardziej jednak daje się we znaki złe parkowanie oraz brak
oznaczeń, tzw. znaków poziomych w miejscach parkowania.
Z tego też powodu, że znaków takich nie mą policjanci, po wielu interwencjach
radnych i apeli burmistrza, zaczęli wlepiać mandaty za złe parkowanie. Z
jednej strony cieszy to niezmiernie, że wreszcie ktoś wziął się za porządek
w mieście, z drugiej jednak strony... Jak wspomniałem
|
na początku miasto jest małe. Nawet gdy wszyscy kierowcy zaparkują
porządnie, to i tak nie zmieszczą się na istniejących parkingach.
Policja wlepia mandaty za złe parkowanie: za zaparkowanie za blisko
skrzyżowania, za blisko przejścia dla pieszych, za parkowanie na zakazie. Z
jednej strony, jak wspomniałem, jest wszystko w porządku, z drugiej jednak
strony nie o to wszystkim radnym, łącznie z burmistrzem chodziło. Dobre
parkowanie w znaczeniu infrastruktury miejskiej oznacza, ni mniej, ni
więcej, ale pomieszczenie na parkingach wszystkich samochodów.
W chwili obecnej zrobiło się jeszcze ciaśniej niż było do tej pory, a
kierowcy, którzy nie umieli parkować, lub parkowali po chamsku nadal to
bezkarnie robią.
To jest problem do rozważenia przez policjantów.
Rok temu umówiłem się z przyjaciółmi na jacht. Miałem dobić do nich w
Mikołajkach. Gdy wreszcie zaparkowałem samochód i zadowolony z workiem
żeglarskim i z węd-
ką chciałem pójść do portu, podszedł do mnie policjant.
Poprosił mnie bym podjechał do poprzedzającego mnie samochodu na trzydzieści
centymetrów. Gdy spytałem się jak ja potem wyjadę, odpowiedział mi, że
Mikołajki są piękne i wielu turystów takich jak ja chce zaparkować tutaj
samochody. „Wszystkich musimy pomieścić" - zakończył.
Może niech i u nas policja traktuje turystów i rodzimych kierowców w ten
sposób? Może trzeba przymknąć oko na samo parkowanie, a karać tylko w
wypadkach korkowania przez jeden samochód kilku miejsc parkingowych? O to
bowiem olecczanom chodziło. Działania polegające na hurtowym wręczaniu
mandatów wystraszą turystów. Zniechęcą też i nastawią źle do policji
mieszkańców.
Chcieliśmy mieć wygodne miasto, a teraz mamy je znacznie ciaśniejsze.
Bogusław M. Borawski
|