Pamiętnik znaleziony w kaftanie bezpieczeństwa 188

2.01.2006

 Jak tam u Państwa Nowy Rok? Bo u mnie w porządku. Jest 2006 i wszystko się zgadza z kalendarzem. Oczywiście Nowy Rok i jego powitanie wyszło hucznie i głośno. I bardzo dobrze. Przyznam się, że jak na mnie, to zapowiadało się ciekawie. Szczególne jak człowiek Sylwestra spędził w NOT-cie. 

A tu zalew informacji. Po prostu wizja katastrofy ogólnoświatowej. Jakby dla przypomnienia ciągle wspominano tsunami w Azji. Niby to miało zrównoważyć ciężar ciosu, jaki ma spotkać nas w Nowym Roku. A zapowiadało się groźnie. Nawet bardzo groźnie. Wyglądało na to, że w poniedziałek nie będzie miał kto złagodzić bólu głowy z powodu kaca czy przeciążenia żołądka świątecznymi specjałami. Poszło o to czy ma być 5 czy 6 zł od pogłowia. Różnica 1 zł okazuje się być bardzo ważną sprawą. Do tej pory jeszcze nikt mi nie wytłumaczył, co dzieje się z pieniędzmi za pacjentów, którzy przez cały rok nie korzystają z pomocy swoich lekarzy. Ja tam nie chcę się wtrącać, ale osobiście
uważam, że cały nasz system zdrowot ny jest nieźle porąbany. Gdyby taki nie był, to już pewnie dawno by ten problem został rozwiązany i nie słyszeliby śmy o tym, że służba zdrowia ma kłopoty. Ja wiem, że lekarze są mało opłacani im w ogóle nie opłaca się być lekarzami. W normalnym świecie lekarz zanim stanie się lekarzem z kasą musi przejść coś w rodzaju inicjacji zawodowej. Państwa, fundacje, stowarzyszenia wkłada
ją wielkie pieniądze w wykształcenie lekarza. 
Bo co tu nie mówić, ale nauczenie kogoś takiego zawodu sporo kosztuje i jest to jedna z najdroższych nauk: tu nie ma półśrodków, nie można czegoś się nie nauczyć, czegoś nie wiedzieć. Tu trzeba umieć i wiedzieć. Za te wielkie
pieniądze taki lekarz, albo jak kto woli przyszły doktor, musi odpracować to co w niego włożono: musi pracować dużo, za najniższe stawki (i to często niższe od sprzątaczy!) i nadal się uczyć praktycznie pod okiem specjalistów... I robią to przez parę lat odrabiając koszty poniesione na rzecz ich wykształcenia. I tu następuje „przecedzenie" grona lekarzy - nie lekarzy. 

 

 

Zostaje niewielu i tylko najlepsi! Reszta albo trafia na inne dziedziny medycyny, gdzie może mniej zaszkodzić potencjalnym pacjentom, lub rezygnują z wykonywania tego zawodu w przyszłości.
W naszym kraju dzieje się inaczej. Oczywiście, podobnie, odbywa się selekcja, którą przeprowadza się po zakończeniu studiów medycznych. Najlepsi zostają przy mistrzach ucząc się dalej i doskonaląc swój kunszt, a reszta... idzie zarabiać na medycynie. Nie ma co się dziwić. Nie ma w naszym systemie kształcenia elementu „odwdzięczenia się" za poniesione przez nasze społeczeństwo koszty nauki przyszłego lekarza. Po ukończonej Akademii już „mistrz" chce zarabiać! Przypomina to trochę bohatera z „Chorego z urojenia" Moliera. Niby nic, a „MISTRZ"!
Pewnie obraziłem lekarzy. Ale muszę stwierdzić i napisać jasno: to nie jest mój wymysł! Poważnie. Nie znam się na medycynie... to znaczy znam zastosowanie bandaża, gazy, wody utlenionej czy aspiryny, ale przy wyrostku to nie bardzo wiem jak ciąć. Więc nie ja stwierdzam, tylko to, co mówią inni i znający się na temacie. Na przykład, kto? A jest taki gość: Minister Zdrowia profesor Religa! To on twierdzi, że za dużo w medycynie jest zarabiania, a za mało służenia. I co najważniejsze, to on ma pomysł jak uzdrowić ten system. I żeby nie było, że tylko widzę złe strony w naszej służbie zdrowia. Te negatywne to tylko kilka procent, a reszta to wspaniali i oddani zawodowi ludzie: mili, pomocni i mający świadomość, że pacjent jest najważniejszy. Tu chciałbym podziękować tym, którzy pomogli pewnemu gościowi nocą drugiego dnia świąt. Dzięki temu wiem, że mamy wspaniałe Pogotowie. 

Innym naszym problemem było zakręcenie kurka gazu dla Ukrainy. No tak, bo jak się okazuje Ukraina to teraz nasz problem. Oczywiście Rosja na cały świat wykrzyczała, że podniesienie czterokrotnie ceny gazu dla Ukrainy NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z POLITYKĄ! Jak radio Erewan! Zawsze jak Rosja chciała coś powiedzieć, że nie ma z tym nic wspólnego, to wydawała taki komunikat: że nie prawdą jest jakoby... W ten sposób „nie było" Czernobyla, Kurska itd. Co za wspaniały kraj. Odcinają gaz dla Ukrainy i krzyczą, że to z winy Ukrainy! Zasada „bij i krzycz, że biją" jest podstawą rosyjskiej polityki. W tym świetle zniweczenie kontraktu na gaz z Norwegii dla naszego kraju lekką ręką przekreślone przez panów: Millera i Pola wygląda jak sabotaż gospodarczy. Dziś przesyłanie norweskiego gazu trwałoby już półtora roku i byłaby możliwość dołączenia się do tego Ukrainy (przez co i nam spadłaby cena za ten surowiec), a Rosjanie musieliby rzeczywiście zastosować prawa rynkowe, a nie politykę...
Ale ja tylko jestem gościem z Olecka i kuda mi do wielkiej polityki.    PAC

„Tygodnik Olecki" nr 1 (419)

Ostatnia aktualizacja: 02 stycznia 2006 w@m

Drukuj Wydrukuj tę stronę