Obojętność

29.03.2004

 Obojętność dotyczy wielu kwestii: psychologicznych, politycznych, religijnych i moralnych czy też filozoficznych. Można ją rozpatrywać na wiele sposobów, w kategoriach spraw wielkich i małych sytuacji, które przydarzają się dnia każdego.

Zahacza o tradycję oraz o pojęcia obowiązku obywatelskiego i znieczulicy. Jest świadomym brakiem reakcji i zainteresowania, z różnych pobudek, zarówno jednostki, jak i tłumu. Człowiek ogarnięty tym uczuciem niczym, poza biernością, nie wyróżnia się od innych. On czeka. Stosuje starą zasadę: „lepiej się nie wychylać!”. Tłum także rządzi się swoistymi prawami, które wciąż bada psychologia. 
Uważa się powszechnie, iż u podstaw obojętności leżą głównie: bezrobocie, wszechobecna głupota, krwiożerczy kapitalizm i bezkompromisowość postępowań oraz destabilizacja psychologiczna związana z niepewnością jutra. Zła sytuacja materialna i wewnętrzne wypalenie stają się więc usprawiedliwieniem. Prowadzą do apatii i zniechęcenia. Mówi się też o relatywizmie moralnym i o związanej z nim dewaluacji wartości, jako jednej z przyczyn indyferentyzmu. 

 

Te argumenty są jednak zbyt naciągane i oklepane, a prawdziwa przyczyna jest chyba bardziej prozaiczna. Ludzie przecież i tak wciąż dążą tylko do zaspokojenia własnych ambicji i potrzeb, a ciężko żyło się zawsze. Wydaje się, iż po prostu rozważania na tematy drażliwe i poprawa bytu ogółu to zajęcia, które jawią się jako nadaremne i zbyt czasochłonne. Obojętność staje się więc świadomym lenistwem, które przejawia się zasadą osiągnięcia „świętego spokoju”, to sposób na przetrwanie. 
„I tak przecież nie ma się na nic wpływu” – kolejna życiowa mądrość, inaczej: tchórzostwo dobrze skalkulowane i sprytnie obmyślona recepta na zachowanie (rzekomego) zdrowego rozsądku, odpoczynku od codzienności i uczucia bezsilności. Świetnie usypia emocje. Wyzbywa poczucia odpowiedzialności, a w grę wkracza konformizm. Tylko politycy robią z codzienności kartę przetargową. 
Ludzie łudzą się, że los potraktuje ich inaczej, indywidualnie, czasem mają się za sprytniejszych od innych, ale, niestety, wszyscy jesteśmy jedną masą. Cyniczni, bierni i – niestety – coraz bardziej rozżaleni, bo podświadomie zdajemy sobie sprawę, że w życiu nie ma miejsca na neutralność. Obojętność tak naprawdę nie jest sposobem na przetrwanie. Narastający chaos na świecie dzieli ludzi na tych, którzy jeszcze bardziej pogrążają się w zobojętnieniu i na tych, którzy zmieniają swoje postępowanie stając się mniej obojętni na niejasne decyzje i procedury. Obserwują i kontrolują, reagują na przejawy złego zachowania w codziennym życiu. Przestają dbać tylko o własne podwórko i wygodę zdając sobie sprawę z tego, iż to za mało. Myślą. Jest ich coraz więcej. Mam taką nadzieję.

Ewa „TO” 11(325) z dnia 17 marca 2004 r.

 

 

Ostatnia aktualizacja: 29 marca 2004 w@m

Drukuj Wydrukuj tę stronę