Społeczny instruktor. Moje wspomnienia!!!

01.02.2004  
Opisuję swoją obserwację z 10 lat pracy społecznej w zakresie sportu i zmiany na Osiedlu Lesk. Wpisuję wszystkich, którzy przyczynili się do rozwoju tego osiedla w  każdym zakresie. Wszystko, o czym piszę, jest prawdziwe. W 1993 r. spotkał mnie Alojzy Jurczak, proponując mi objęcie stanowiska instruktora sportowego na Osiedlu Lesk. Po długim namyśle zgodziłem się na tę propozycję, ponieważ miałem już w tym doświadczenie. Żeby nie pan Jurczak, nie działo by się tu nic do dziś, a tak – przewrócił wszystko do góry nogami. Dlatego Wasze osiedle wygląda kolorowo – to dzięki temu człowiekowi.


Jesienią 1993 r. już odbywały się zawody piłki nożnej seniorów o Puchar Proboszcza Tabaki. Puchar zdobyła drużyna z Lesku. Tak grali i trenowali ci młodzi i zacięci chłopcy do roku 1995. Jesienią doszły dziewczęta, które zazdroszcząc chłopakom postanowiły, że też chcą uprawiać piłkę nożną i inne dyscypliny sportu – nie chciały być od chłopaków gorsze. Trzeba tu wspomnieć, że przez kilka lat współpraca układała się dobrze. Pamiętam, był to najpiękniejszy dzień mego życia, kiedy dziewczęta i chłopcy jechali z meczu i zajechali do pana Krzysztofa Prusko aby podziękować mu za użyczenie autobusu, który nieodpłatnie zawiózł ich na mecz. Chłopcy zostali w autobusie, a dziewczęta wysiadły i pięknie zaśpiewały, aż słońce zaczęło mocniej świecić. Pół miasta Was słyszało. Czy nie warto to miło wspomnieć? Te wspaniałe czasu i momenty, kiedy wszyscy byliśmy roześmiani i weseli – wtedy cieszyło się i moje serce, że zrobiłem coś dobrego.
Dziewczyno, czy Ty pamiętasz, jak zdobywaliście bramki i puchary razem z chłopakami? Jak Dankowicze u nas gościli i wspólnie bawili się, jak grała Warszawa, Otwock, Wieliczki, Siejnik, Miłki, Węgoria Węgorzewo, Raczki... Było pięknie jak wszyscy bawiliście się, byliście na basenie – jaka to była wielka radość, a potem zaczęłyście opuszczać skrzydła, bo żeście jedno utracili – “wielkiego człowieka”. A pamiętacie jak proboszcz parafii z Judzik Czesław Król zapraszał Was na różne turnieje? Jak byłyście w kościele, pięknie modliliście się, zaprosił Was na koncert. Pamiętam w tym okresie, kiedy było ciemno, po jednej stronie grała orkiestra i bawiły się całe Lenarty, a chłopaki grali w piłkę nożną, zaś księżyc przyświecał nam i śmiał się z radości od ucha do ucha. Nie chodziło o gole, bramki, lecz o wspólną zabawę. Pamiętam też, że 2-3 razy wracaliście autobusami, a chłopaki pięknie z Wami śpiewali. Do dzisiaj wspominają, dlaczego nie jest już tak wesoło jak było kiedyś.
Trzeba też wspomnieć o rodzinie Państwa Łukaszewiczów, którzy część swoich oszczędności przeznaczyli na zorganizowanie ogniska – kupili kiełbasę, napoje, puchar dla najlepszej drużyny, nie licząc się z poniesionymi kosztami. Przy ognisku nikt nie był smutny, a wy radośnie śpiewaliście różne ładne piosenki, a iskierki radośnie unosiły się w powietrze. Czas tak mijał w radości i uśmiechu, że nawet nie zauważyliśmy jak minęła godz. 23.

 

Należy wspomnieć i rodzinę Puchalskich, którzy dali pieniądze na zorganizowanie wspólnego ogniska, na które zaprosiliśmy dzieci z Domu Dziecka w Olecku i inne drużyny. Wtedy też pięknie śpiewaliście, zrobiliście przedstawienie, było pięknie. Całe osiedle było uradowane, że ich pociechy tak ładnie bawią się.
Trzeba wspomnieć też o innych, którzy dawali nam sprzęt i pomagali w pracy sportowej. Wspominam jednego chłopca, który był bardzo grzeczny, nawet przyniósł i poczęstował przełożonego kartaczem – to warte pochwały. Burmistrz Wacław Olszewski załatwiał nam autobusy oraz dostęp do sal gimnastycznych. Pan Kamiński z MOSiR użyczał bezpłatnie siłowni. Należą się podziękowania dla dyrektora Liceum Ogólnokształcącego w Olecku i dyrektora Szkoły Podstawowej nr 2 za salę gimnastyczną. Czy nie warto tego wspominać??
Ogółem podczas nauki chłopców i dziewcząt gry w piłkę nożną przez okres 10 lat odnotowaliśmy 250 spotkań, zdobyliśmy 15 pucharów. Jestem z tego bardzo zadowolony, że mogłem do czegoś się przydać.
Czy pamiętacie zawody lekkoatletyczne, gdy skakaliście w dal, pchaliście kulą, biegaliście z chłopakami na 200 i 400 m? Było przyjemnie i wszyscy byli zadowoleni ze swoich osiągnięć, choć były też upadki i niezadowolenia.
Trzeba wspomnieć tu o prezesie Jurewiczu, który z całą załogą przyczynił się do wyremontowania wszystkich wejść do domów, pomalowali krawężniki, sprzątnęli uliczki, ułożyli nowe chodniki, kosili latem trawę, posadzili kwiaty i drzewa. Wasza okolica wyglądała piękniej. Tyle pracy włożyli, a Wy teraz wszystko niszczycie – klatki pomalowane byle czym, kwiaty i krzewy zniszczone, wszystko wygląda jak po wojnie.
Nieprzyjemny był ostatni, 2003 r. Podczas meczu Siejnik-Lesk jeden z naszych zawodników kopnął przeciwnika, drugi uderzył w twarz, a przecież ta drużyna chętnie do nas przychodziła. Chłopcy zachowali się bardzo brzydko, a moja praca poszła na marne. I wydaje mi się, że to ja najbardziej zostałem skrzywdzony, a nie ten zawodnik. Wkładałem tyle serca i pracy, a wszystko zostało zniweczone.
Idą święta, podczas których złożycie życzenia swoim najbliższym. Złóżcie je również swoim koleżankom, kolegom, pójdźcie do kościoła, wyznajcie grzechy przed Panem Bogiem. Potem złóżcie przysięgę Bogu, że nie będziecie brać narkotyków, pić alkoholu, nie będziecie malować klatek schodowych, włamywać się do piwnic i będziecie posłuszni dla starszych.
Zobaczcie jak teraz wygląda boisko – zadrapakowane, posiana trawa, wywałowane, to znaczy, że w przyszłości będą tu grane mecze ligowe, a może nawet międzynarodowe. Czy nie warto tego wspomnieć? Dzięki pracy wielu będziecie mieli piękny obiekt sportowy. Zamiast więc niszczyć klatki, trawniki, używać narkotyków – weźcie się za zebranie drużyny, załatwimy salę gimnastyczną i znów będziemy radować się sukcesami i błogosławieństwem.

“Tygodnik Olecki” nr 2(316) z 14 stycznia 2004 r.

 

 

Ostatnia aktualizacja: 02 lutego 2004 w@m

Drukuj Wydrukuj tę stronę