6.10.2003 W
maju bieżącego roku ogłoszono ogólnopolską akcję "Płyniemy ku
Europie". Etapem wstępnym było rozwiązanie testu z wiedzy o Unii
Europejskiej. Spośród wielu uczestników uzyskałem największa liczbę
punktów i zostałem zgłoszony na listę do komisji głównej. Po kilku
dniach oczekiwania nadeszła miła wiadomość, że zostałem zakwalifikowany
na rejs.
Na żaglowiec „Fryderyk Chopin” zaokrętowałem się 01 lipca 2003
r. o godz. 6.00 w Kielu (Niemcy). Wykwalifikowaną załogą dowodził słynny
kapitan Krzysztof Baranowski. Prawą ręką kapitana byli I, II, III oficer
oraz chief (starszy maszynista). Do stałej załogi zaliczali się również:
I, II bosman, kucharz i II maszynista. W rejsie brało udział 32 uczestników
z całej Polski. Myślałem, że będzie to zwykła wycieczka po morzu.
Następnego dnia wypłynęliśmy w morze. Po paru dniach chodziliśmy po
rejach, jakbyśmy robili to przez całe życie. Szybko zrozumieliśmy
marynarski, żargon. Słowa bosmana: „Do żagli! Poluzować gordingi,
gejtawy! Wybrać szoty!” czy też „Brasujemy na lewy hals!”
przestały być dla nas obce. Nauczyliśmy się krótko spać i czuwać na
nocnych wachtach bez względy na warunki pogodowe.
|
Kapitan był surowy, ale właśnie to nas mobilizowało do jeszcze większego
wysiłku. Każdy mógł poznać tajniki nawigacji, jak również stanąć
za sterem i obrać kurs wyznaczony przez kapitana lub I oficera.
Pogoda dopisała, lecz większość z nas żałowała, że nie mogliśmy
wykorzystać nowych umiejętności w warunkach sztormowych. Ta przygoda
wiele nas nauczyła. Żeglowanie nie jest tylko zabawą; aby móc sprawnie
operować statkiem, potrzebna jest każda para rąk – wszyscy mieli
swoje zadania. Poznaliśmy trud ciężkiej pracy nawet na wysokości 37 m
nad rozkołysanym pokładem.
Podczas podróży zawinęliśmy do: Eckenforde (Niemcy), Kopenhagi (Dania),
Kalskrony (Szwecja), Helu (Polska) oraz na wyspy duńskie: Bornholm i
Christianso. Rejs zakończył się 11 lipca w Gdyni, gdzie na uczestników
wyprawy czekali stęsknieni rodzice.
Dałbym wiele, aby taka przygoda mogła się powtórzyć. Zapamiętam ten
rejs, bo morze jako żywioł traktuje wszystkich równo, nie dzieląc na
lepszych i gorszych.
Szymon Kalejta
|