Rynek olecki
od założenia miasta stał się ośrodkiem życia mieszkańców Olecka, którzy z
dumą podkreślali, że należy on do największych w Europie. Już najstarsze
działo historyczno-geograficzne Caspara Hennenbergera z 1595 roku dotyczące
przeszłości Prus "Erclerung der Preussischen grössern Landtaffel" wspomina
jako osobliwość rozmiary oleckiego rynku i przytacza legendę, według której
ówczesny starosta straduński, Wawrzyniec von Halle, założył się z kimś
zamożnym o większą sumę, że jeżeli stanie na jednym końcu rynku na czele
czterystu jeźdźców, to nie będzie widoczny z jego drugiego krańca.
Ta legenda nie wyjaśnia planów księcia Albrechta, związanych z lokacją
nowego miasta. Wawrzyniec von Halle obejmował stanowisko starosty książęcego
w 1561 roku, podczas gdy podstawowe założenia przestrzennego rozplanowania
Margrabowej gotowe już były pod koniec roku 1559. Wyjaśnienia zamysłów
księcia należy dopatrywać się raczej w ówczesnej sytuacji politycznej. Po
hołdzie pruskim obszar państwa krzyżackiego włączono do Polski na prawach
lenna. Znalazło się ono na szlakach handlowych, łączących miasta polskie z
wybrzeżem bałtyckim. Margrabowej wyznaczono zapewne w tej nowej sytuacji
ważną rolę ośrodka wymiany handlowej na pograniczu Korony, Wielkiego
Księstwa Litewskiego i Prus Książęcych.
W różnych źródłach historycznych znaleźć można rozmaite - niekiedy sprzeczne
- informacje na temat wielkości oleckiego rynku. W przywileju lokacyjnym
miasta czytamy m.in., że "cmentarz ma mieć obszar dwu morgów, rynek zaś
dwunastu morgów". Hennenbergen pisze, że rynek ma osiem i pół morgi (Der
Marckt hat allein achthalb Morgen), gdzie indziej dowiadujemy się, że
powierzchnia jego wynosi 5,5 hektara. W monografii "Olecko. Z dziejów miasta
i powiatu" czytamy z kolei, że miasto rozplanowano z wielkim rozmachem,
"dając mu ogromny, dziewięciomorgowy rynek o wymiarach 255x215x228x255
metrów". "Ostpreussisches Städehandbuch" z 1926 roku określa jego wielkość
na 7 ha.
Pierwsi osadnicy, którzy zamieszkali wokół rynku, otrzymali zgodnie z wolą
księcia Albrechta osiemdziesiąt włók ziemi spośród stu jedenastu
przeznaczonych dla miasta. Dwadzieścia dwie włóki miały przypaść pozostałym
mieszczanom, osiadłym przy pobocznych uliczkach, cztery dostali księża, a
pięć oddano pod ogrodzenie miasta i budynki dla wszystkich 300 mieszczan.
"Każdemu mieszczaninowi należy odmierzyć po trzy morgi. Każda parcela
budowlana musi być dziesięć prętów długa, a trzy pręty szeroka. Dla
zaopatrzenia podróżnych trzeba zbudować cztery karczmy, które mają otrzymać
podwójnie wielkie parcele" - czytamy w przywileju lokacyjnym.
Budynki przy rynku były od początku bardziej okazałe, niekiedy piętrowe, z
gospodarczym zapleczem w podwórzu; te, które zbudowano przy uliczkach, nie
różniły się najczęściej wyglądem od zwykłych chałup wiejskich.
Ten wielki plac pośrodku nowo założonego miasta przysparzał ówczesnym
władzom samorządowym od początku sporo kłopotów. Nie lada problemem stawała
się sprawa utrzymania jego czystości. Pamiętajmy, że odbywały się na nim
cztery razy do roku duże jarmarki na konie i bydło oraz cotygodniowe targi.
Mieszkający przy rynku mieszczanie hodowali sami także ptactwo, trzodę,
konie i rogaciznę. Nietrudno wyobrazić sobie, jak musiało wyglądać to
centralne miejsce Margrabowej.
W tej sytuacji 27 marca 1825 roku zebrali się radni miasta i postanowili, że
należy "możliwie jak najszybciej, nawet od jutra" przekazać w dzierżawę
oczyszczanie placu targowego z gnoju.
W obwieszczeniu z 18 lipca, które strażnik miejski Zibolla podał do
publicznej wiadomości mieszkańców zgromadzonych według zwyczaju biciem w
bęben, trudno doszukać się poetyckiej duszy ojców miasta, lecz nie można im
odmówić troski o jego czystość.
Czytamy w nim, że "odtąd dochód z zebranego gnoju na rynku oleckim będzie
odprowadzany do kasy miejskiej, a chętni do wykonywania usług w tym
przedsięwzięciu winni zgłosić się na licytację w ratuszu 23 lipca 1825 r. do
godziny 10".
Kandydatów zgłosiło się trzech: kupiec Gramatzky, piwowar Mehl oraz radny
Ottzenn, który wygrał przetarg, płacąc za uzyskaną koncesję 4 talary i 4
srebrne grosze. Nie był to jednak koniec kłopotów z oczyszczaniem rynku,
skoro w latach 1825-1842 spotykamy w aktach miejskich nazwiska następujących
po sobie dwunastu kolejnych dzierżawców.
Na marginesie tych wydarzeń warto dodać, że długi kasy miejskiej pokrywane
były z tzw. czopowego. Przychody budżetowe Margrabowej składały się głównie
z czynszu gruntowego od domów i ogrodów, od browarów publicznych, z opłat od
ław mięsnych i chlebowych, od wagi miejskiej i suszarni słodu. Budżet
zasilały opłaty na dziesięcinę kościelną i nauczycieli, na straże nocne i
kominiarza, na pastuchów bydła, koni i owiec, wreszcie - mostowe i targowe
ściągane podczas jarmarków. W wydatkach przewidywano kwoty na zapłatę dla
różnych rzemieślników, pracujących na potrzeby miasta, a także sądowe koszty
na złoczyńców, na jałmużnę i dla banitów.
Oczywiście, znajdowały się w nich także środki na utrzymanie służb
miejskich, a zwłaszcza na czynsz odprowadzany corocznie do urzędu
królewskiego.
W pierwszych latach XIX wieku, kiedy nie znano jeszcze masowej produkcji
fabrycznej, rozwinęły się rękodzielnicze formy wytwarzania niezbędnych
przedmiotów codziennego użytku. Około 1800 roku w Olecku pracowało 20
szewców, 11 krawców, 8 grabarzy, 6 kowali, po 5 rzeźników i garncarzy i
wielu innych rzemieślników. Rzemieślnicy ci jednak, z wyjątkiem rzeźników,
nie mieli prawa przez długie lata sprzedawać swoich towarów wprost nabywcom,
lecz musieli korzystać z pośrednictwa kupców, którzy wystawiali je na
kramach i straganach w rynku. Niektórzy otwierali sklepy w piwnicach, do
których schodziło się wejściem wprost z rynku.
W końcu XVIII wieku kupców w ścisłym tego słowa znaczeniu było w Olecku
tylko kilku i zajmowali się oni głównie handlem towarami kolonialnymi; ich
miejsce zajmowali coraz częściej rzemieślnicy, którzy nie tylko wytwarzali
określone wyroby, ale także sami je sprzedawali.
Niektórzy z nich, jak np. piwowarzy, których w 1800 roku było w Olecku
ośmiu, lub młynarze, stawali się teraz właśnie rzemieślnikami, chociaż
wcześniej pełnili funkcję pracowników miejskich lub państwowych.
Rynek miejski wypełniał się więc ruchliwym gwarnym tłumem, zwłaszcza w
czasie targów i jarmarków. Obfitość i różnorodność oferowanych wyrobów,
towarów i zwierząt ściągała ludzi nie tylko z miasta i terenu okolicznych
wsi, lecz także z dalszych stron.
Dopiero w połowie XIX wieku zaczęto dostrzegać w tym wielkim placu targowym
oprócz jego podstawowej funkcji - ośrodka wymiany handlowej - jego walory
urbanistyczne i estetyczne. Już wcześniej bowiem, jak wspominano, rozebrany
został rozwalający się mur starego cmentarza na wzgórzu kościelnym i
wybrukowano część rynku.
Powstałe Towarzystwo Upiększania Miasta w 1841 roku postawiło sobie za cel
wydobycie naturalnych walorów krajobrazowych wzgórza kościelnego i jego
otoczenia. Posadzono wiele nowych drzew i ozdobnych krzewów, wytyczono
wzdłuż placu ścieżki i aleje spacerowe, ustawiono ławki dla wygody i
odpoczynku mieszkańców. Mimo tych niewątpliwie korzystnych zmian, jakie
zaszły w wyglądzie rynku, nie przestał on aż do roku 1945 pełnić funkcji
wielkiego placu targowego. Stanęły wokół niego domy i sklepy zamożniejszych
mieszkańców miasta, a obok nich - hotele, restauracje i inne instytucje
użyteczności publicznej.
Niemal przez trzysta lat Margrabowa tonęła nocami w ciemnościach.
Odpowiedzialność za spokój i bezpieczeństwo pogrążonego we śnie miasta
spoczywała na nocnych stróżach, którzy zapewne - tak jak w wielu innych
miastach - na dwie godziny przed północą nawoływali do gaszenia świateł i
udawania się na spoczynek. Ciemności ośmielały jednak amatorów cudzej
własności, wobec czego przed złodziejskimi praktykami zabezpieczyć miały
czujne, agresywne psy. Światło latarń gazowych rozbłysło wokół oleckiego
rynku dopiero w roku 1866.
Rynek był od samego początku widownią najważniejszych wydarzeń w życiu
Olecka. Niektóre z nich, jak wizyty książąt i królów pruskich, przypominają
źródła historyczne, inne - poznajemy z utrwalonych relacji naocznych
świadków lub z zachowanych fotografii. Widzimy na nich m. in. apel kawalerii
niemieckiej w 1914 roku, rosyjskich jeńców wojennych czy odwiedziny
Hindenburga i Ludendorffa latem 1915 roku w kwaterze gen. Eichhorna w
Olecku. Na rynku miejskim organizowano manifestacje i pochody mieszkańców
podczas plebiscytu w lipcu 1920 roku, a później, w czasach hitlerowskich, na
zgromadzeniach i pochodach skupiali się tu członkowie NSDAP i organizacji
paramilitarnych. Wtedy nosił on już nazwę Adolf-Hitler-Platz.
Stały na nim nadal główne budowle, wzniesione w przeszłości: kościół
ewangelicki, ratusz, średnia szkoła żeńska. Chwałę oręża niemieckiego
przypominały pomniki, które miały cementować patriotyczną jedność lokalnej
społeczności. W styczniu 1945 roku, po wkroczeniu wojsk sowieckich do
miasta, spłonęła większość budynków wokół rynku. Los ten spotkał także
kościół na wzgórzu, ale sam rynek nie zmienił swego kształtu i wielkości.
Pozostał taki sam, jak za czasów księcia Albrechta.
Powrót |