• www.olecko.info

  • www.olecko.info

  • www.olecko.info

  • www.olecko.info

  • www.olecko.info

www.olecko.info

Olecko - historia, geografia, mapy, artykuły, dokumenty ...

W czasie wojny siedmioletniej (17561763), kiedy sprzymierzone z Anglią Prusy Fryderyka II wystąpiły przeciw ówczesnym potęgom europejskim — Austrii, Francji i Rosji — wojska rosyjskie zagroziły Prusom od wschodu. Pruskie władze wojskowe wydały zarządzenie, by cała ludność w pięćdziesięciokilometrowym pasie przygranicznym opuściła, w razie ataku Rosjan, zamieszkałe tereny i wywiozła stamtąd tyle dobytku, ile się tylko da.
ImageEwakuacją objęte zostało więc całe ówczesne starostwo oleckie. Uciekinierzy winni zabrać ze sobą w drogę bydło i konie oraz wszelkie zapasy zboża, siana i przedmioty codziennego użytku, dostarczając je do magazynów w Królewcu, Ragnecie, Tylży i Welawie. Zarządzenie to było jednak trudne do wykonania na rozległym obszarze objętym działaniami wojennymi i spotkało się z oporem zarówno samej ludności, jak też w urzędach kameralnych. W związku z tym najpierw je zmodyfikowano, potem odroczono, a w końcu zaniechano jego wykonania w zamierzonym zakresie. Jednocześnie postanowiono powołać oddziały obrony krajowej w sile 6 kompanii (2214 żołnierzy) w przygranicznych miejscowościach — Olecku, Ełku i Piszu. Dowództwo nad tymi oddziałami, których zadaniem była głównie obrona przed maruderami i nieregularnymi jednostkami nieprzyjaciela, powierzono emerytowanemu rotmistrzowi Katarzyńskiemu, właścicielowi dóbr szlacheckich Guty w okręgu oleckim.
Główne wojska rosyjskie, pod wodzą feldmarszałka Apraksina, zmierzały
z Kowna przez Stołupiany w kierunku Gąbina, jednakże oddział boczny ich lewego skrzydła, dowodzony przez Sybilskiego i Liewena, nadchodząc od Grodna, znalazł się w nocy z 1 na 2  sierpnia 1757 roku w okolicach Olecka i Ełku. Władze miejskie Olecka już wcześniej obwieściły poddanie się i przyjęły carską ochronę. Przysięgę na wierność carycy Elżbiecie nakazano złożyć magistratowi, mieszczaństwu, sołtysom oraz dzierżawcom okolicznych domen.
 Z terenów mazurskich, według X. v. Hasenkampa, przysięgę wierności carycy miały złożyć jedynie miasto Olecko oraz okręgi Cichy, Cimochy, Olecko i Wróbel. Skądinąd wiadomo jednak, że hołd rosyjskiej władczyni składał także 5 marca 1758 roku Lec (Giżycko). Ten akt lojalności, którego później nie mógł wybaczyć Fryderyk Wielki mieszkańcom Prus, sprawił, że w samym mieście nie wydarzyły się jakieś nadzwyczajne ekscesy. Za to, jak podaje Toeppen, “zanim pojawił się właściwy wróg, regularne i nieregularne oddziały Sybilskiego oraz niewiele od nich różniące się bandy włóczęgów i biedoty z Polski szerzyły strach wśród bezbronnego ludu, dokonując kradzieży i mordów oraz wzniecając pożary... Chłopi
z żonami i dziećmi całymi gromadami uciekali na jeszcze nie zajęte przez nieprzyjaciela terytoria, kryjąc się w lasach. Rozjątrzeni tym kozacy zamieniali w perzynę ich opustoszałe domostwa”.
 Wojska rosyjskie opuściły Olecko już w nocy 5 sierpnia, przesuwając się w kierunku Gołdapi. Po drodze, napotykając opuszczone przez mieszkańców wsie — Monety i majątek szlachecki Daniele — kozacy spalili je doszczętnie. Wrócili tu jeszcze w roku następnym i przebywali na terenie całych Prus do roku 1762.
 Niektóre szczegóły, dotyczące dramatycznych wydarzeń tego okresu, zawarte są w starej kronice kościelnej Margrabowej. Czytamy  w niej m. in.:
 “2 sierpnia 1758 roku o godzinie dziesiątej wieczorem wkroczyły oddziały rosyjskie i otoczyły miasto tak, że nikt nie mógł go opuścić. Nadeszły one od strony Raczek. Strażą przednią, złożoną z kozaków i kałmuków, dowodził Obrist Bors. Następnego dnia, w środę, przybyli na czele 15 tysięcy żołnierzy trzej generałowie: v. Sibilski, Schillong i Sieben. Wszyscy byli na koniach i rozłożyli się obozem poza miastem do piątku. W sobotę opuścili Olecko, maszerując w kierunku Gołdapi. Po drodze ograbili
i splądrowali całkowicie Golubie i młyn w Sedrankach. W niedzielę spalili Monety i Gorczyce. W Monetach ocalała tylko karczma i szkoła. W Gorczycach niektórych ludzi wpędzano do ognia, innych, obnażonych, wleczono ze sobą. Także Gordejki padły pastwą płomieni. Margrabowa ocalała od spustoszenia i grozy wojennej, ale ludzie w czasach tych dni nie mieli odwagi opuszczać swych domów. Wszystko to działo się, kiedy proboszcz Schultz przeniesiony został do Pisza jako arcykapłan, kiedy proboszczem w Margrabowej został Daniel Egidi, kiedy funkcję rektora pełnił Thimotius, a diakonem był pan Horn”.
 Wielka radość zapanowała w Margrabowej, kiedy 22 sierpnia 1762 roku nadeszła wiadomość o zawartym pokoju, który ostatecznie i nieodwołalnie uwolnił Prusy od zwierzchnictwa Rosji. Zanim jednak uroczyście obchodzono to wydarzenie i odprawiano dziękczynne nabożeństwo, oleccy duchowni wcześniej zmuszeni byli celebrować podobne nabożeństwa w intencji zwycięskich wojsk rosyjskich nad armią pruską: 23 lipca 1759 roku we wsi Paltzig i 1 grudnia koło Frankfurtu nad Odrą.
Fryderyk Wielki gniewał się na prowincję pruską za to, że tak szybko przyjęła rosyjskie zwierzchnictwo, a przedstawicieli rodów szlacheckich nazywał złymi gospodarzami i lekkoduchami, którzy nie tak się zachowali, jakby należało oczekiwać.
 Po trzydziestu latach ponownie zawrzało w przygranicznych powiatach mazurskich. W czasie powstania kościuszkowskiego w 1794 roku generał Andrzej Karwowski uderzył niewielkim oddziałem powstańczym na granicę Prus, ogołoconą z wojska. Szturmowało ono w tym czasie Warszawę. Granicy na odcinku OleckoEłk bronił pruski generał H. J. Günther, który zaatakował oddziały powstańcze, lecz poniósł porażkę. Polscy żołnierze zajęli Prostki, Ostrokół, dotarli w okolice Pisza i Białej Piskiej. Ludność nadgranicznych obszarów uciekała w głąb kraju, porzucając domostwa i majątek.
O wydarzeniach z tych dni informował ówczesnego biskupa, Ludwika Borowskiego, Tymoteusz Gizewiusz, urodzony w Olecku w 1756 roku:
“... w okolicy pięciu miast: Olecka, Ełku, Orzysza, Białej Piskiej i Pisza panował taki zamęt, że wszyscy mieszkańcy uciekali stąd wraz z dobytkiem. Drogi zapełnione były wozami. Jadąc w nocy ze Świętajna do Ełku spotkałem wielu uciekających; przerażenie było tak ogromne, że wsadzano na wozy i wywożono położnice oraz obłożnie chorych. (...) Gdy uciekali nasi obrońcy, nam bezbronnym też nie pozostało w końcu nic innego jak wybrać ten najbardziej niehonorowy środek. Wreszcie i ja załadowałem na wóz matkę, dwie siostry, żonę oraz sześcioro dzieci i w nocy 26 czerwca wyruszyłem do Starych Juch, 2 mile od Ełku”.
 Polskie oddziały powstańcze nie dotarły jednak do Olecka. Wyparły je z Mazur wojska pruskie walczące w porozumieniu z rosyjskim sojusznikiem. Niebawem nadszedł czas, że mieszkańcy Olecka zobaczyli również polskich żołnierzy i usłyszeli pieśń legionową “Jeszcze Polska nie umarła...”. Miało to miejsce podczas wojen napoleońskich, kiedy po bitwie pod Frydlanem, w której Francuzi rozgromili wojska rosyjskie i pruskie, wkroczyła do Olecka 25 czerwca 1807 roku dywizja generała Zajączka.
W lipcu tego roku stacjonował w Olecku drugi pułk piechoty z dywizji samego ojca legionów — generała Dąbrowskiego, który kilkakrotnie odwiedzał w tym czasie miasto nad Legą.
Jeszcze raz, w przededniu wielkiej kampanii Napoleona na Rosję, w czerwcu 1812 roku, mieszkańcy Olecka oglądali polskich żołnierzy, którzy u boku wojsk francuskich ciągnęli pod dowództwem generała Rożnieckiego na wschód. W połowie grudnia tego roku ci sami mieszczanie nieśli pomoc niedobitkom Wielkiej Armii, ściganej przez wojska rosyjskie.
Ludność mazurska wiązała nadzieje poprawy swego położenia w związku z  wojnami napoleońskimi i wkroczeniem wojsk francuskich do Prus. Świadczą o tym słowa pieśni śpiewanej w tym czasie na Mazurach:
“Słychać, że dobrze będzie jak Francuzi wygrają,
Pobiją Niemców wszędzie, bo za ludem trzymają,
My też ich zobaczymy, w tym to nadzieja nasza,
Prusaków bić pomożemy, mamy pałki u pasa”.
 Dziś jedynym chyba śladem przemarszu tych wojsk w 1812 roku przez ziemię olecką jest mały cmentarz na wzniesieniu obok wsi Kukowo, na którym pochowano kilku Francuzów zmarłych z wycieńczenia podczas odwrotu armii francuskiej z Rosji. Mało widoczne mogiły, porośnięte trawą, znajdują się w odległości około 200 metrów od szosy ełckiej
w miejscu, do którego kierunek wyznaczają posadzone w prostej linii pojedyncze drzewa.

OLECKO Czasy, ludzie, zdarzenia Tekst: Ryszard Demby Skład: Marek Chlebanowski