Spis treści

7. Jak założono Olecko

Lata czterdzieste XVI wieku są okresem ożywionej działalności politycznej księcia Albrechta. Wynikała ona z podwójnych kontaktów dyplomatycznych dworu królewieckiego z Rzecząpospolitą po objęciu w październiku 1544 roku faktycznie rządów na Litwie przez Zygmunta Augusta.
Książę Albrecht szukał u niego poparcia dla protestantów w Niemczech, był też zainteresowany planami małżeństwa młodego króla ze swoją jedynaczką - księżniczką Anną Zofią, które na przełomie lat 1546/1547 inicjowały koła dworskie w Krakowie.
W roku 1541 książę Albrecht bawił z okazji załatwiania sporów granicznych w Ełku, gościnnie przyjmowany przez mieszkańców tej osady. W roku 1545 udał się do Wilna z prośbą o wyznaczenie komisji granicznej, którą Zygmunt August powołał 19 marca tego roku. W sierpniu 1545 roku obie komisje - pruska i litewska - spotkały się koło wsi Bogusze i na pamiątkę tego spotkania stanął tam słup graniczny z herbami Prus i Litwy oraz okolicznościowym napisem w języku łacińskim autorstwa Jerzego Sabinusa, rektora uniwersytetu królewieckiego. We wrześniu 1544 roku, jak już wspomniano, bawił książę w dworku myśliwskim nad Jeziorem Oleckim Wielkim - być może, wtedy właśnie, gdy podziwiał ze wzgórza zamkowego malowniczy obraz okolicy, zrodził się w jego umyśle plan założenia w tym miejscu miasta.
Niektórzy historycy niemieccy łączą założenie Olecka ze spotkaniem w tym pałacyku myśliwskim księcia Albrechta w 1560 roku z królem polskim, Zygmuntem Augustem. Okazją do spotkania miało być wspólne polowanie w puszczy. Informacje na ten temat są jednak bardzo skąpe i niepewne, tak że fakt ten był później poddawany w wątpliwość. Wspomina o nim jednak wiarygodny kronikarz tamtych lat, Hennenberger, w 1595 roku, a po nim Hartknoch, Lucanus i inni. Dla upamiętnienia tego spotkania i wspólnego polowania, w którym według tradycji uczestniczył niejaki szlachcic Filip, miały powstać w niedalekiej od siebie odległości trzy miasta w strefie przygranicznej: Olecko, Augustów i Filipów.
Pierwszą wzmiankę o planie założenia nowego miasta w starostwie straduńskim znajdujemy w memoriale zatytułowanym "Co Henryk Kroszel i Krzysztof Szafstedt powinni wymierzyć w węgorzewskiem" z 7 października 1559 roku. Kroszel był starostą Kłajpedy, Krzysztof von Krösten Szafstedt - starostą W Taplakach. Obaj oni otrzymali polecenie udania się razem z mierniczymi w okolice Stradun w celu dokonania różnych pomiarów i dokładnego przeprowadzenia badań terenowych. Niebawem też znaleźli się w dużym obszarze leśnym, położonym na zachód i północny-zachód od Olecka. Z owego kompleksu puszczańskiego mieli wymierzyć i wyznaczyć pod kolonizację dla niektórych rodzin szlacheckich połacie lasu o powierzchni 300, 200 i 100 włók.
Książę Albrecht musiał przywiązywać dużą wagę do powierzonego im zadania, skoro z mierniczymi wysłał wysokich urzędników administracji pruskiej.
W zakończeniu memoriału czytamy m.in., że w starostwie straduńskim koło Olecka należy jednocześnie przeznaczyć 100 włók na nowe miasto, 40 włók - na folwark książęcy, pod łąki i uprawy oraz lokalizację młyna wodnego. Widać z tego, że plan założenia miasta był już gotowy w swych zarysach i opierał się o koncepcję współzależności i wzajemnego świadczenia określonych usług przez sąsiadujące ze sobą i uzupełniające się organizacje życia społeczno-gospodarczego: samorząd miejski i domenę państwową. Gotowy był też z pewnością teren przeznaczony pod zabudowę miejską, który prawdopodobnie wyznaczył starosta ze Stradun, najlepiej zorientowany w miejscowej topografii. Budowy jednak jeszcze nie rozpoczęto. Przedsięwzięcie było bardzo śmiałe. Miasto bowiem powstać miało nie jako ośrodek handlowy czy gospodarczy zagospodarowanego już obszaru, lecz w puszczy, "na surowym korzeniu", jako forpoczta.


Prawdopodobnie już w październiku obaj komisarze wykonali zlecone im zadania i kolejnym ważnym krokiem było znalezienie lokatora-zasadźcy, zwanego sołtysem, człowieka zamożnego, gotowego do zapłaty znacznej sumy za urząd sołecki, z drugiej zaś strony reprezentującego określony autorytet moralny. Miał bowiem, sprawując ważną funkcję społeczną, stać się przedstawicielem mieszczan, których zobowiązany był tu osiedlić.
Łączenie tych dwóch właściwości w osobie zasadźcy - widoczne w powiązaniu jego prerogatyw społeczno-prawnych z interesem prywatnym, opartym na własnych korzyściach - znane było już od dawna i stosowane w praktyce osadniczej od czasów Zakonu.
Jako sołtys zgłosił się niebawem niejaki Adam Wojdowski, polski szlachcic, o którym wiadomo jedynie, że posiadał majątek na Mazowszu i zapewne był ewangelikiem, gdyż książę Albrecht nie przystałby na zasadźcę-lokatora w Prusach Książęcych objętych reformacją, który nie byłby wyznawcą religii protestanckiej. Był zarazem człowiekiem niezwykle energicznym i obrotnym, dążącym do zapewnienia sobie dostatniej egzystencji na terenie księstwa pruskiego.
W piśmie z 23 grudnia 1559 roku Wojdowski donosi księciu, że ze 100 włók przewidzianych na założenie miasta 10 należy do sołtysa i że zapłacił za nie 1000 marek. Była to zapłata nie tylko za owe włóki sołeckie, lecz także, jak się wydaj e, za całe przedsięwzięcie związane z oczekiwanymi dochodami, które przynieść miała lokacja.
Zapewne jeszcze pod koniec 1559 roku Wojdowski sprowadził z Mazowsza pierwszych osadników i prosił księcia we wspomnianym piśmie o wy-danie przywileju lokacyjnego, gdyż nowi mieszczanie są nieufni i nie chcą rozpocząć budowy domów, zanim nie zostaną określone ich prawa. Sołtys nie zapomniał także o swoich własnych interesach. Oprócz 90 włók przeznaczonych dla miasta i 10 sołeckich domagał się majątku sołeckiego w Małym Olecku oraz otrzymania "równej z innymi mieszczanami działki gruntu w mieście" w celu zbudowania dużego domu.
Ponadto prosił o pozwolenie na nieodpłatne drewno budowlane z przeznaczeniem na karczmę, którą chciał zbudować w mieście dla zwiększenia własnych dochodów, o zezwolenie na wolny połów ryb dwoma niewodami i czterema żakami, o prawo hodowli pszczół na włókach sołeckich oraz o przydzielenie łąk i pastwisk dla mieszczan; gdyby zaś książę nie uwzględnił tej ostatniej prośby, to chociaż "niewiele dla siebie". W szczególności jednak pragnął Wojdowski kupić jeszcze za własne pieniądze parę włók ziemi koło wsi Kukoffsky (Kukowo?). Inne jeszcze życzenia, uwzględniające potrzeby miasta i własne, przedstawiał sołtys w dwu kolejnych listach, nie datowanych, które jednak musiały być wysłane jeszcze przed wydaniem aktu lokacyjnego. Domagał się w nich zgody księcia na budowę młyna z foluszem, za który po trzech latach zwolnienia obiecywał płacić 20 marek czynszu rocznie; kupna 2 włók ziemi obok młyna oraz pozwolenie na budowę cegielni, która dostarczałaby cegły na budowę miasta. Dla miasta zaś dopominał się przyznania dodatkowo 2 włók ziemi, gdyż w wyniku szczegółowych pomiarów okazało się, że zabraknie miejsca na rynek, ulice i domy, spichrze i obory i na pozostałe 85 włók mieszczanie nie przyjdą.
Ponadto Wojdowski prosił o prawo wolnego połowu ryb w jeziorze Olecko Małe i w rzece, która wypływa z jeziora przy wzgórzu zamkowym. W sprawie budowy kościoła zwracał się sołtys o zapomogę pieniężną oraz o wydanie polecenia staroście w Stradunach, by bez ograniczeń zezwalał zwozić budulec z okolicznych lasów.
Nie zachowały się odpowiedzi na wymienione trzy pisma zasadźcy Olecka. Niektóre żądania Wojdowskiego zostały spełnione, inne - nie. Kancelaria książęca pracowała z dużym pośpiechem. W ciągu paru dni ukończono tekst aktu lokacyjnego dla miasta i został on wydany z datą 1 stycznia 1560 roku. Po raz pierwszy użyto w nim nazwy miasta "Margrabowa". Miała ona upamiętnić margrabiowski tytuł księcia Albrechta (margrabia branderburski); była więc nazwą dzierżawczą, utworzoną przez dodanie do spolszczonej godności władcy ówczesnych Prus Książęcych polskiego przyrostka "-owa", podobnie jak w nazwach takich miejscowości, jak: Limanowa, Częstochowa itp.
"Olecko" należy do kategorii nazw topograficznych. Jego rdzeń zawarty jest w nazwie jeziora oleckiego i rzeki Legi, która poświadczona została w dokumentach z XIII wieku jako "Oleg" (potem Lega, Leczka, niem. Leegenflies). Ma ona starą podstawę słowotwórczą, wywodzącą się z bazy praindoeuropejskiej. Stare pierwiastki praindoeuropejskie "-el", "ol-" z różnymi formantami oznaczającymi wodę stały się ogólnoeuropejskim tworzywem hydronimicznym (Oława, Elza, Alontas).
Od nazwy rzeki wzięła się z pewnością nazwa jeziora "Oleck" i wreszcie - nazwa zamku myśliwskiego i folwarku położonego nad jeziorem. Utworzona została ona przy pomocy przyrostka "-sko", który często formował w języku polskim nazwy miejscowości pochodzące od rzek (np. Biała - Biel-sko). Etymologii "Olecka" należy zatem doszukiwać się w nazwie rzeki Legi, gdyż posiada ono tzw. nazwę przeniesioną.
Przywilej, w którym po raz pierwszy użyto nazwy miasta, pozwala stwierdzić, w jakim stopniu uwzględnione zostały postulaty i żądania sołtysa. Miasto otrzymało nie 100 włók, jak pierwotnie planowano, lecz 111. Z tej liczby 80 przeznaczono dla mieszczan zamieszkałych wokół rynku, 22 - dla mieszczan, którzy mieli osiąść przy ulicach, 5 oddano pod ogrodzenie i budynki w mieście, a 4 pozostałe wolne włóki przypadły księżom. O dziesięciu włókach sołeckich, podobnie jak o karczmie i cegielni, w długim przywileju lokacyjnym nie ma mowy. Książę pozbawił prywatnych korzyści sołtysa z dwóch tak ważnych źródeł dochodu, przewidując budowę gospód na czterech rogach rynku, natomiast cegielnię i wapiennik miasto miało urządzić z przeznaczeniem dla własnych potrzeb. Wkrótce po wydaniu aktu lokacyjnego książę Albrecht otrzymał z Margrabowej dwa pisma, zredagowane po łacinie. Tym razem nie pochodziły one od sołtysa, lecz od mieszkańców miasta, którzy w międzyczasie tu się osiedlili. Pierwsze wyrażało wiele skarg i zażaleń na różne niedogodności, zapowiadając, że bez ich usunięcia osadnicy nie zasiedlą nowego miasta zgodnie z założeniami przywileju. W szczególności jednak domagali się wyznaczenia pod budowę domów działek o szerokości 3 prętów mierniczych, obniżenia czynszu do 1,5 marki od włóki, dziesięciu lat zwolnienia od czynszu rolnego i piwnego, zezwolenia na sprzedaż złowionych ryb na rynku oraz urządzenia na każde 10 domów żaren do mielenia zboża.
Jednocześnie ponawiali żądanie dotyczące budowy młyna, o co wcześniej już zabiegał miejscowy sołtys, a także prosili o zwolnienie z ustalonego w starostwie szarwarku oraz zgody na handel chlebem i mięsem na straganach.
Nie znamy odpowiedzi księcia na te żądania, ale z późniejszej wersji przywileju lokacyjnego wynika, że niektóre z nich zostały uwzględnione, inne załatwione kompromisowo lub oddalone. Czytamy w nim m.in., że "należy podzielić dochody miasta ze straganów piekarskich i rzeźniczych oraz. piekarni. Połowę pozostawi się miastu, drugą zaś połowę należy od-prowadzić do starostwa straduńskiego dla władzy książęcej. Po to, by wyżej wymienione obowiązane do płacenia podatków placówki utrzymały się lub też były na nowo zbudowane, przyrzeka się zwrot połowy poniesionych nakładów na ich urządzenie przez starostwo w Stradunach. Wpływy podatkowe z kramików należą się w pełni miastu".
Oryginał tego ważnego aktu nie zachował się. Jest on znany z późniejszego odpisu, który jednak jako datę wystawienia nosi 1 stycznia 1560 rok. Zawiera on już postanowienia, że wyznacza się dla każdego mieszczanina parcelę budowlaną dziesięć prętów długą, a trzy pręty szeroką, że czynsz wynosić będzie 2 marki od włóki, że nie tylko dla zaspokojenia własnych potrzeb, ale i na sprzedaż będzie można łowić ryby i że do czasu wybudowania młyna dla każdej dziesiątki domów mogą być urządzone żarna, lecz tylko do produkcji kaszy.
Zaledwie mieszczanie z Margrabowej uzyskali wymienione ustępstwa, zwrócili się z kolejną prośbą do księcia, tym razem podpisaną przez wybranego burmistrza ("consul cum omnibus civibus"), Stanisława Milewskiego. W piśmie swym ponownie domagali się obniżenia wymiaru czynszu i zwolnienia od szarwarku. Jednocześnie prosili o przyznanie im prawa do wolnego połowu ryb małą siecią w Jeziorze Oleckim i rzece Ledze, polowania na zające na polach miejskich oraz hodowli pszczół w ogrodach. Szczególnie mocno domagali się jednak kupna łąk, których im widocznie brakowało.
I tym razem nie zachowała się odpowiedź na te żądania, która wyszła z kancelarii książęcej w Królewcu 26 maja 1560 roku. Z treści aktu lokacyjnego wynika jednak, że i tym razem część ich postulatów została uwzględniona lub załatwiona kompromisowo, jak np. możliwość hodowli pszczół - w zamian za oddanie połowy uzyskanego miodu do starostwa - łowienia małych ryb w jeziorze lub tylko wędką i inne.
Po raz drugi zmieniony został teraz tekst przywileju, bez zmiany daty jego wystawienia. I po raz trzeci był on zapewne zmieniany, gdyż zawiera zgodę np. na polowanie siecią na własnym polu na zające, której przedtem odmawiano, trzymania trzech uli pszczół bez konieczności opłaty podatku itp.
Widać z tego jasno, że ostateczny tekst przywileju lokacyjnego był rezultatem rokowań pomiędzy księciem i sołtysem, później także mieszczanami, którzy ciągle wysuwali nowe żądania i zgłaszali nowe prośby w celu uzyskania korzystniejszych warunków egzystencji.
Wojdowski nadal dążył do osiągnięcia możliwie dużych korzyści dla siebie. W latach 1560 i 1561 kierował do księcia kolejne prośby, które niekiedy były spełniane. I tak np. uzyskał zgodę na budowę własnym kosztem młyna, który był gotów już w 1565 roku, o czym świadczy obecność młynarza, a także na zakup na polach miejskich dwóch włók wolnych od czynszu. Jednakże poza tym podejmował działania, na które nie otrzymał zezwolenia, w nadziei, że książę postawiony wobec faktów dokonanych istniejący stan rzeczy uzna i zaakceptuje. O sprawy miasta, powierzone jego opiece, troszczył się niewiele i w związku z tym popadł wkrótce w konflikt z burmistrzem, którego za obrazę własnego autorytetu pozbawił piastowanego urzędu i zmusił do opuszczenia miasta.
Niepokojący stan stosunków miejskich w Margrabowej przedstawiony został - zapewne przez starostę w Stradunach - księciu Albrechtowi, który udzielił Wojdowskiemu ostrej nagany. W piśmie skierowanym do niego obraz powstającego miasta ukazany został w ciemnych barwach. Książę zarzucał sołtysowi całkowity brak zainteresowania organizacją życia miejskiego i w ogóle sprawami społecznymi, gdyż wiele tygodni spędzał on na Mazowszu - z dala od miejsca rozpoczętej lokacji nowego miasta.
Nie wiadomo, czy po tym Wojdowski pozostawił zakładane miasto i więcej się o nie martwił. W każdym bądź razie zrzekł się sołectwa, lub może został go pozbawiony.
W następnym roku wystosował jednak kolejną prośbę do księcia, która tym razem została oddalona. Być może przez to utracił ochotę do całego przedsięwzięcia lub może książę nie chciał z nim dłużej utrzymywać stosunków, w każdym razie zawarto wkrótce umowę, która została podpisana 10 lutego 1567 roku. Wojdowski zrzekł się w niej swoich posiadłości sołtysa, które składały się z 10 włók sołeckich, 2 włók dokupionych i 2 dalszych, które mu książę podarował, dużego domu przy rynku, domu dworskiego, stajni, folusza, udziału w młynie zbożowym (druga część należała do księcia, gdyż przez nich obu został zbudowany), stawu rybnego, udziału w siedmiu włókach łąk, które miasto otrzymało od księcia. O cegielni nie ma w umowie mowy, gdyż należała ona do posiadłości miejskich.
Za przekazane dobra otrzymał Wojdowski 20 włók ziemi we wsi Guty, niewielkie jezioro Nikołajówka na granicy majątku w Gutach oraz prawo urządzenia cegielni, wapiennika. Mógł poza tym hodować pszczoły, polować na zające, lisy i wilki oraz zakupić dodatkowo 3 włóki ziemi w Gutach.
Majątek ten, wynoszący razem 23 włóki, pozostawał do roku 1677 w posiadaniu rodziny Wojdowskich.
Z odejściem Wojdowskiego z sołectwa w Margrabowej kończy się pierwszy - pionierski i dramatyczny - okres w dziejach miasta. Było to ostatnie miasto na terenie Prus Książęcych, które przy jego zakładaniu korzystało z instytucji sołtysa-zasadźcy, znanej i stosowanej powszechnie przy lokacji osad wiejskich. Jednakże zwyczaj delegowania starostów książęcych przy zakładaniu kolejnych miast utrzymał się. Świadczy o tym fakt, iż książę Albrecht polecił 16 grudnia 1565 roku starostom Rynu, Olecka i Wystruci wyszukać stosowne miejsce dla założenia miasteczka "w okręgu wystruckim za Romintami". Ich wybór padł na grunty wsi Szyłajty i Jerkiszki, leżące w miejscu przeprawy traktu z Litwy do Królestwa przez rzekę Gołdapę. Miasto otrzymało w 1570 roku prawo chełmińskie, wzorowane na ustroju pobliskiego Olecka.

OLECKO Czasy, ludzie, zdarzenia Tekst: Ryszard Demby

Następna strona

Spis treści Następna strona

Ustaw parametry drukarki. Wydrukuj tę stronę

J. Kunicki www.olecko.info Ostatnia zmiana: 25 grudnia, 2003

Do początku strony